poniedziałek, 18 czerwca 2012
Niedziela-Dzień w Stajni Stangret
Normalnie dzień rozpoczoł się od wypuszczenia koni. Następnie ścielenie zamiatanie i nalewanie wody do poideł.Byłam tam z 2 dziweczynami ze szkoły i 5 ze Stajni :).Im bliżej końca tym bardziej się martwiłam że nie będzie na co wsiąść, gdyż już każdy koń który mógł chodzić był już ze 2 razy.No nic dostałam Gwiazdora.Gwiazdor jest Ślązakiem czyli to z mojego punktu widzenia olbrzym.A wcale niska nie jestem mam 174cm wzrostu:).Choć musiałam poćwiczyć galop bałam się na nim galopować.Samo jego kopyto ważyło z 5 kg a on cały?Chyba z tonę.No nic wsiadłam stęp,kłus....galop!!!!!!!!Spokojnie nie wyrwał mi:).Galop ma wygodny ale jak zaczyna czułam się jakby chciał stanąć dęba:).Następna jazda zaczeła się od Popioły.Małego kucyka Pony.Chciałam tylko zobaczyć jak galopuje.I nadeszła martyna z batem:).Dla jaj oczywiście ganiała mnie z batem po całym placu.Popioła w obronie własnej rura i 2 baranki. Był cwał(przynajmniej taki mi się zdaje:)) poszła na korytaż do padoków. Na ujeżdzalnię wrócić nie chciała ale widzać mi ufała bo poszła :).Od razu z niej zeszłam i poklepałam. Była już spokojna choc zdyszana.Wsiadłam na Kaja.Robiłyśmy z Dagmarą wyścigi galou i kłusu.Fajnie lecz się skończyło o 18:00.Konie do boksów i mama po mnie:). Dzień świetny :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz